Domowa sesja noworodkowa w Wieliczce
Domowa sesja noworodkowa Marysi, którą wykonałam w Wieliczce miała już miejsce już jakiś czas temu. Z Moniką spotkałam się jak Marysia miała około 3 tygodni. Zdecydowanie jestem bardziej fotografem portretowym jednak postanowiłam spróbować zrobić domowy lifestyle (tak dla odmiany), a że wiedziałam, że u Moniki pojawiła się w domu mała lisiczka zaproponowałam jej swoje skromne usługi 🙂 Warunkiem była oczywiście naturalności i dokumentacja dnia powszedniego w życiu młodych rodziców.
Dlaczego domowa sesja noworodkowa?
Osobiście bardzo lubię sesje noworodkowe właśnie takie. Podobają mi się pięknie ułożone noworodki na sesjach portretowych w studio. I o ile bardzo lubię stylizowane portrety starszych dzieci o tyle układanie noworodków w koszyczkach do mnie nie przemawia. Przynajmniej na razie.
Dlatego sesja domowa noworodkowa została wykonana w domu u Moniki i Bartka. To bardzo naturalne środowisko młodych rodziców, gdzie w zaciszu domowego ogniska uczą się nowej roli.
U Moniki
Wyposażona w aparat wyruszyłam zatem do Moniki. Obawa była , ależ oczywiście. No bo jakby nie patrzeć, Monika jest blogerką i jakby coś było nie tak – to strach się bać. Zresztą Monika nie tylko jest blogerką- jest właścicielką swojej firmy monikamalgorzatalis.pl , piosenkarką (no śpiewa piosenki w zespole i to jeszcze w łemkowskim języku), autorką powieści dziejącej się w Bieszczadach pt. „Koniec świata” , a odkąd urodziła się Marysia trzęsie półświatkiem wielickich Mam, którym to sama organizuje spotkania. I jak tu człowieku się nie bać – za chwile okaże się, że będzie radną lub jeszcze ważniejszą wielicką szychą 🙂
Jednak donoszę, że spotkanie było przemiłe. Z małą dozą zazdrości mogłam obserwować jak Monika i jej mąż wdrażają się w nowe życie rodzinne i nowy plan dnia, o który dla młodych rodziców zadbała trzytygodniowa Marysia. To niewiarygodne jak mały człowiek zawłaszcza sobie rodziców. Niezwykle przyjemnie było mi obserwować z jaką czułością Monika karmi swojego oseska, który tak bardzo zależny jest od zapachu, bliskości, miłości i mleka swojej Mamy. Rozczuliło mnie to bardzo gdyż sama miałam możliwość karmić każde swoje dziecko przez rok (teraz myślę, że to i tak stanowczo za mało).
Do tego obrazka należy dodać tatę, który świetnie odnajduje się w pilnowaniu miar i wag swojej pociechy 🙂 Można zauważyć na zdjęciach, że linijka (być może krawiecka) służy również do kontroli wzrostu małej Marysi. Oczywiście tata nie jest tylko do mierzenia, ale przede wszystkim do przytulania, do rozbawiania, do opieki i pomocy mamie.
Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że mogłam uwiecznić jeden moment z pierwszych tygodni -żeby nie napisać „chwil” – Marysi w domu Monika i Bartka. Dziękuję Wam kochani za pozwolenie na zdjęcia i tak przemiłą naturalną atmosferę jak panuje w Waszym domu.
Z najlepszymi życzeniami, dużej ilości mleka, spokojnych nocy i dużych pokładów cierpliwości
Wasz fotograf, Krysia
Jeżeli podoba Ci się taka domowa sesja noworodkowa – zapraszam do kontaktu TUTAJ